stado baranów stado baranów
556
BLOG

Czy film Jana Komasy "Miasto 44" to kiczowaty komiks ?

stado baranów stado baranów Kultura Obserwuj notkę 10

 

 

Film „ Miasto 44” to opowieść o młodych Polakach, którym przyszło wchodzić w dorosłość w okrutnych realiach okupacji. Tak brzmi fragment oficjalnego opisu filmu. 

Do warszawskiego kina „Muranów” wybrałem się zaopatrzony w jednorazowe chusteczki, w nadziei, że przeżyję wzruszające chwile patriotycznego uniesienia. 

Uniesienia nie zaznałem, a chusteczki nie były potrzebne. Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, przede wszystkim mniej sztucznego. 

Film rozpoczyna się od sentymentalnej, teatralnej historyjki głównego bohatera w ostatnich tygodniach przed wybuchem P.W, po czym następuje orgia efektów specjalnych, które, jak przypuszczam były dla autora najważniejszym elementem tej filmowej układanki. Brakowało drżących podczas wybuchów foteli. 

Ogłuszająca akustyka nie wyeliminowała powszechnej wady wielu polskich filmów, - bełkotliwej, z trudem rozpoznawalnej mowy. 

Scenografia dzieła opiera się na sfilmowaniu szeregu teatralnych ujęć, przesadnie następnie zmasakrowanych za pomocą technik cyfrowych, przez co obraz kompletnie zatraca autentyzm, a chwilami staje się groteskowy i komiczny (scena eksplozji czołgu – pułapki).

Duch Bollywoodu wyziera dosłownie z każdej przerysowanej sceny filmu (stos trupów w szpitalu).  

Wątpię czy tacy mistrzowie teatru absurdu jak  S. Mrożek czy S. Witkiewicz mogliby wiele dołożyć do scenariusza tego filmu.

Pan Jan Komasa nie zapomniał także o obowiązującej poprawności politycznej.

Była więc z jednej strony scena z uwolnieniem żydowskich więźniów, rwących się do walki z okupantem, a z drugiej obraz młodego oficera AK, którego przed zgwałceniem sanitariuszki powstrzymała butelka rozbita na jego głowie przez dzielną dziewczynę. 

Największe wrażenie wywołał jednak  obraz prawdziwych hitlerowców, o których tyle się teraz słyszy.

Szli w charakterze jeńców wśród ruin Warszawy, eskortowani przez powstańców.

Byli ubrani w rodzaj jednoczęściowych  kombinezonów w kolorze feldgrau, a na plecach mieli wymalowane w technice sitodruku ogromne swastyki. 

Ponieważ w ostatecznym bilansie tego przekazu filmowego zarówno hitlerowcy jak i powstańcy dokonali podobnej ilości szlachetnych i psychopatycznych czynów, a poprawność polityczna też wypadła celująco,  myślę, że twórca  bez przeszkód uzyska koncesję na dystrybucję obrazu w Niemczech i USA. 

Nie wiem co skłoniło pana Komasę do takiego specyficznego spojrzenia na PW, ale wypadło tak, jakby autor za wszelką cenę chciał dopasować przekaz filmowy do poziomu współczesnego widza wychowanego na brutalnych komputerowych grach,  „Gwiezdnych wojnach”, czy „Matrixie”.

Poza pięknie skomponowanym zwolnionym fragmentem filmu z utworem Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”, najbardziej przypadła mi do gustu końcowa scena transformacji płonącej Warszawy we współczesny pejzaż. 

Polecam film szczególnie tym, którzy nie widzieli dotąd prawdziwych „hitlerowców”

Nie akceptuję nachalnego propagowania "jedynie słusznych" teorii, kłamstwa, zacietrzewienia i hipokryzji. Pragmatyzm i racjonalizm przedkładam ponad romantyzm.Równie ważnym jak treść, jest dla mnie autor i jego intencje. Bardzo chciałbym, żeby Polacy byli Narodem, który nie ulega histerii i potrafi spokojnie, z dystansem i bez nienawiści, dyskutować o faktach. Uważam, że mówienie prawdy, jaka by ona nie była, nie hańbi. Jest, co najwyżej przykre. Walczę ze stereotypami. Cenię humor i autoironię. Uwielbiam prowokować.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura