Właśnie zwinięto mi notkę, w której poziom niektórych określeń dostosowałem do poziomu podsłuchanych rozmówców. Dobrze, przepraszam redaktorów i wracam do zasad savoir vivre’u, przedstawiając ponownie „oczyszczoną” treść.
Kto poda rękę człowiekowi, który uważa, że polskie państwo praktycznie nie istnieje ?
„Państwo istnieje tylko teoretycznie”, - stwierdził Sienkiewicz.
W pierwszym mętliku po odsłuchaniu rozmów polityków nagranych podczas spotkania w knajpie, odczuwałem ogólny niesmak, głównie w kwestii oceny estetycznej, a nie merytorycznej.
Obecnie, gdy wracam do głębszej, merytorycznej analizy użytych w rozmowie sformułowań, ogarnia mnie coraz silniejsze uczucie obrzydzenia i odrazy do człowieka, który w rządzie mojego państwa pełni funkcję ministra spraw wewnętrznych.
Abstrahując od jego druzgocącej niekompetencji pytam , - jak nisko człowiek musi upaść, aby biorąc co miesiąc z kasy państwa pieniądze podatników, twierdzić, że tego państwa praktycznie nie ma , nie istnieje.
Czy jesteśmy zatem zbiorowością parobków zamieszkujących określone terytorium, terroryzowaną poprzez aparat przymusu służący sitwie do zaprowadzania porządku i ograbiania frajerów.
Jak to jest możliwe, aby członek rządu po takiej wypowiedzi, bez wyjaśnienia czy przeprosin, - nadal pełnił dotychczasową funkcję.
Czy ktoś, kto szanuje kraj o nazwie Polska, może podać rękę temu panu ?